Zaznacz stronę

Przygoda na szczytach Rudawiec i Kowadło

Opublikowane: 27/12/2023

Podczas naszego urlopu bez dzieci, każdy dzień był okazją do górskich wędrówek. Odwiedziliśmy wiele szczytów, lecz na koniec naszego pobytu postanowiliśmy zdobyć Rudawiec i Kowadło – dwa mniej znane, ale równie malownicze cele naszej wyprawy. Była to nasza ostatnia przygoda przed powrotem do codzienności, więc chcieliśmy, aby była niezapomniana. W wyprawie tej towarzyszyła nam siostra żony, która chociaż nie do końca zdawała sobie sprawę z wyzwania, entuzjastycznie przyłączyła się do nas.

Planowanie trasy

Analizując mapę i dostępne szlaki, szybko zdecydowaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie stworzenie pętli, rozpoczynającej się w Bielicach, gdzie zaparkowaliśmy samochód koło leśniczówki. Ta decyzja pozwoliła nam na maksymalne wykorzystanie dostępnego czasu i zobaczenie jak najwięcej. Wiedzieliśmy, że mimo zmęczenia po dniach spędzonych na szlaku, chcemy wykorzystać każdą minutę, by doświadczyć piękna górskiej przyrody.

Towarzysze podróży

Dołączenie siostry do naszej ekipy dodało wyprawie nowej dynamiki. Mimo jej ograniczonego doświadczenia w górskich wędrówkach, jej entuzjazm i gotowość do przygody były zaraźliwe. Wszyscy mieliśmy świadomość, że przed nami wymagająca trasa, jednak obecność dodatkowej osoby przypomniała nam, że górskie wyprawy to nie tylko fizyczne wyzwanie, ale także okazja do dzielenia się radością z bliskimi.

Rudawiec – pierwszy cel

Początek naszej trasy z Bielic był przyjemny i łagodny, co pozwoliło nam na spokojne rozpoczęcie dnia. Jednak po kilkunastu minutach marszu napotkaliśmy na pierwsze poważniejsze podejście, które sprawiło, że nasze plecy szybko pokrył pot. Tempo, w jakim osiągnęliśmy szczyt Rudawca, było dla nas zaskoczeniem. Szybkość zdobycia tego wzniesienia w porównaniu do czasu potrzebnego na osiągnięcie Kowadła dała nam poczucie, że mamy jeszcze dużo sił. Na szczycie Rudawca spotkaliśmy dwóch turystów, którzy zaoferowali nam pomoc w zrobieniu zdjęć. Był to miły gest, który pozwolił na krótki odpoczynek i wymianę doświadczeń z innymi miłośnikami gór, zanim ruszyliśmy dalej ścieżką graniczną w kierunku kolejnych celów naszej trasy.

Droga do schroniska Paprsek

Nasza wędrówka kontynuowała się wzdłuż granicy, prowadząc nas przez malownicze tereny Działu i Travną Horę. Podczas marszu napotkaliśmy grupę turystów, którzy, jak się okazało, zabłądzili, szukając drogi do schroniska Paprsek. Po krótkiej wymianie doświadczeń i podzieleniu się informacjami na temat schroniska, które przedstawili w samych superlatywach, postanowiliśmy zmienić nasze plany i dołączyć do nich w drodze po zasłużone zimne piwo w schronisku. Nieoczekiwane zmiany w planie były przypomnieniem, że w górach zawsze warto być gotowym na niespodzianki.

Szczyt Kowadło – finalny cel

Po odpoczynku w schronisku Paprsek i pożegnaniu się z naszymi nowymi znajomymi, wyruszyliśmy w kierunku Kowadła. Trasa ze Smrk na Kowadło okazała się wyjątkowo męcząca, z licznymi zmianami wysokości, co dodatkowo potęgowało nasze zmęczenie. Każdy kilometr sprawiał, że nasze nogi były coraz cięższe, a wizja zdobycia Kowadła stawała się coraz bardziej odległa. Jednak determinacja i wspólne wsparcie pozwoliły nam pokonać ostatnie trudności. Zdobycie szczytu Kowadła stało się symbolem naszej wytrwałości i dowodem na to, że nawet największe wyzwania są do pokonania.

Powrót i podsumowanie wyprawy

Ostatni etap naszej przygody to droga powrotna do samochodu, która mimo zmęczenia nóg, okazała się być łatwiejsza niż się spodziewaliśmy. Myśl o chłodnej wodzie czekającej w bagażniku i komforcie klimatyzowanego auta dodawała nam sił. Po dotarciu do samochodu ogarnęło nas poczucie spełnienia. Byliśmy szczęśliwi, że udało się zrealizować nasz plan, pomimo niespodziewanych zmian i drobnych przeciwności.

Ta trasa, choć miejscami wymagająca, dostarczyła nam wielu wrażeń i pokazała, że warto jest wyjść poza utarte szlaki. Dla przyszłych wędrowców nasza rada: nie lekceważcie gór i zawsze bądźcie gotowi na zmiany w planie.